Treść strony listopad_2007

Z formą nie najgorzej

Rozmowa z JAROSŁAWEM DOŁĘGĄ, napastnikiem TKH ThyssenKrupp Energostal i reprezentacji Polski.

- Sezon reprezentacyjny tak naprawdę się dopiero rozpoczyna. Czego po nim oczekujesz?

- Na razie cieszę się, że jestem powoływany na kolejne zgrupowania. W Norwegii chciałbym zagrać jak najlepiej, a co będzie dalej, to już trudno powiedzieć. Na pewno głównym celem są mistrzostwa świata w Austrii, na których chciałbym zagrać. Na tym zgrupowaniu jest w kadrze, ale brakuje jeszcze kilku zawodników jak choćby Różańskiego czy Czerkawskiego.

- Niespełna trzy dni trwało wasze zgrupowanie w Warszawie. To niezbyt dużo czasu na wspólnie treningi?

- Faktycznie, wiele nie udało nam się zrobić. Z drugiej jednak strony, skład kadry jest bardzo podobny do tego z meczów przeciwko Francji, piątki w zasadzie się nie zmieniły. Wtedy zgrupowanie trwało dziesięć dni i mieliśmy więcej czasu, żeby się zgrać. Teraz trenowaliśmy głównie grę w obronie i wyjścia z własnej tercji.

- W Norwegii oprócz gospodarzy waszymi rywalami będą Białoruś i Litwa, czyli dwie drużyny z grupy A. Będzie z kim pograć?

- To mocni przeciwnicy, ale nie wiadomo, w jakich składach przyjadą. Na turniejach EIHC trenerzy często testują nowych zawodników, sprawdzają różne ustawienia taktycznie. Do wyników nie ma sensu przywiązywać specjalnej wagi. Ale dla nas to na pewno atrakcja. Zawsze lepiej pograć z lepszymi przeciwnikami niż w polskiej lidze. Może nie jesteśmy faworytami tego turnieju, ale z Francją też nie byliśmy, a wygraliśmy przecież dwa mecze.

- Jak oceniasz swoją formę w tym sezonie? Wystarcza do grania w reprezentacji?

- Trudno mi to ocenić. Generalnie najgorzej chyba nie jest, ale to ciężki sezon. Gramy co drugi dzień i czasami naprawdę sił mi brakuje. Były naciski, żeby zwiększyć ilość spotkań w lidze, ale nikt nie pomyślał, żeby przedłużyć sezon. Efekt jest taki, że gramy chyba najczęściej w całej Europie. To chyba zbyt duży skok tak od razu.

- Zwykle jest tak, że grasz najlepsze mecze w lidze właśnie po zgrupowaniach reprezentacji. Z czego to wynika?

- To nie do końca tak jest. Na kadrę przyjeżdżają najlepsi polscy hokeiści i nawet na samych treningach z nimi można wiele zyskać. To zupełnie inny hokej niż w lidze, która, powiedzmy szczerze, nie stoi na najwyższym poziomie. W TKH można przyjąć krążek, rozejrzeć się, zastanowić. W reprezentacji nie ma na to czasu, to doskonała okazja do poprawiania swoich umiejętności.

- To może powinieneś pomyśleć o zmianie klubu, bo najwyraźniej mocna konkurencja bardzo ci pomaga?

- Być może tak jest, ale z drugiej strony pochodzę z Torunia i to jest moje miejsce. Transfer do innego klubu nie zawsze jest korzysty. Znam zawodników, którzy na to się decydowali, a potem lądowali na ławce rezerwowych albo nawet na trybunach.

- W kadrze wystąpisz najprawdopodobniej w czwartym ataku. To niezbyt dobra pozycja, żeby przekonać do siebie trenera Rohaczka?

- To fakt, nasza formacja ma mniej okazji do gry niż pozostałe. Trener w przypadku gry w przewadze lub osłabieniu wysyła do walki pierwszy, drugi i ewentualnie trzeci atak. Ale Rohaczek pracuje w Polsce już od dłuższego czasu, chyba zna już możliwości wszystkich zawodników. Więc jeśli mnie nadal powołuje, to najwyraźniej do kadry się nadaję.

Przegrał z chorobą

Wczoraj Jarosław Dołęga musiał opuścić zgrupowanie reprezentacji w Warszawie, tak jak zresztą jego kolega klubowy Bartosz Dąbkowski. Powodem była choroba.

Rozmawiał Joachim Przybył (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery