Treść strony styczeń_2008

Musimy sobie pomagać

Rozmowa z Michałem Plaskiewiczem i Danielem Kachniarzem, duetem bramkarzy TKH ThyssenKrupp Energostal.

- Zdajecie sobie sprawę, że takiej szansy na pokazanie się jak w tym sezonie, możecie już nie otrzymać?

Daniel Kachniarz: - Na pewno coś w tym jest. Wcześniej była taka sytuacja, że zawsze był jakiś starszy, bardziej doświadczony bramkarz i to na niego stawiali trenerzy. Do bramki wchodziło się na wypadek jakiejś awarii. Teraz jest okazja, żeby się pokazać, ale to czy mi się udało okaże się po sezonie.

Michał Plaskiewicz: - Nie będę ukrywał, że jestem zadowolony, bo mogłem wreszcie pobronić w kilku spotkaniach. Z drugiej strony, jakby taki sezon już mi się nie trafił w sensie możliwości gry, to będę się starał poszukać jakiejś alternatywy, aby nie spędzać czasu na ławce.

- Którą z puszczonych bramek najbardziej przeżywacie?

MP: - Zdecydowanie tę, która padła w przegranym przez nas meczu z Tychami po karnych. Łukasz Sokół zdecydował się na strzał z dalszej odległości i krążek odbił się przede mną od lodu tak, że zmienił kierunek lotu.

DK: - Świeżo w pamięci mam gola puszczonego w ostatnim meczu w Bytomiu. Wyjechałem do krążka, które przy próbie podania zszedł mi z kija i podałem wprost do przeciwnika.

- Daniel przychodziłeś tutaj jako drugi bramkarz, ale szybko dostałeś szansę. Później regularnie co trzecie spotkanie stawałeś w bramce. To więcej, niż się spodziewałeś?

DK - Cieszę się, że mogłem grać i nie mam do nikogo pretensji, ani żalu, że wystąpiłem w mniejszej ilości meczów.
DK - Bytom to była jedna z kilku wpadek.
DK - No cóż, brakuje mi doświadczenia i popełniam błędy. W niektórych momentach człowiek się spalał psychicznie, ale to trzeba przejść.

- Jak się przygotowujecie do meczu?

DK: - Jest adrenalina i staram się skoncentrować i utrzymać to skupienie, ale nie zawsze to wychodzi. Czasami myślałem, że zdążę z interwencją, będę szybszy od rywali, ale w praktyce nie do końca tak to wyglądało.

MP: - Jestem zazwyczaj trochę spięty, ale to szybko mija, bo żartujemy sobie z Danielem. Porządnie się rozgrzewam. W spotkaniu najważniejszy jest pierwszy strzał.

- Po pierwszych kilku spotkaniach przeżywałeś dołek formy.

MP - Szczerze mówiąc to nie zauważyłem, żebym miał jakiś kryzys. Jasne, że brakowało mi pewności interwencji na początku, ale to wynikało z tego, że wcześniej właściwie nie broniłem. Może wytłumaczeniem dla tej słabszej formy było to, że nieco inaczej broniłem. Teraz zmieniłem styl, inaczej ustawiam obrońców, staram się maksymalnie zmniejszać kąt, wyjeżdżając do strzałów.

- Mocno rywalizujecie między sobą?

DK: - Rywalizacja jest cały czas od samego początku, ale tylko i wyłącznie na tle sportowym. Nie podkładamy sobie nogi, nie walczymy na noże. Jak przychodziłem do klubu to się nie znaliśmy, więc w pierwszych tygodniach nie rozmawialiśmy zbyt dużo, ale potem znaleźliśmy wspólny temat. Poza tym musimy sobie pomagać, bo na chwilę obecną żaden z nas nie jest w stanie bronić równo i na wysokim poziomie przez cały sezon.

MP: - Ja staram się cały czas swoje. Wiem po co jestem w tym zespole. Nie odczuwam wpływu tej rywalizacji. Fajnie, że Daniel tutaj jest, bo szybko zostaliśmy kolegami. Także to nie jest walka. Mam po prostu wewnętrzną motywację, wiem, że to mój pierwszy sezon i jak dużo muszę pokazać, żeby mi później zaufano.

Paweł Kumiszcze (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery