Treść strony luty_2008


Każdy chce jechać na mistrzostwa

Rozmowa z JAROSŁAWEM DOŁĘGĄ, hokeistą TKH ThyssenKrupp Energostalu Toruń.

Formacja ofensywna, w której występowałeś w zakończonym
niedawno turnieju EIHC w Sanoku, zaprezentowała się bardzo dobrze. To
nie było wasze pierwsze spotkanie na lodzie.

Z Łukaszem Batkiewiczem grałem w Szkole Mistrzostwa Sportowego w
Sosnowcu po tym, jak zakończyłem naukę w Gdańsku. Tam trafiliśmy do
jednego ataku. W sanockim turnieju dołączył do nas Maciej Urbanowicz, z
którym grałem już wcześniej, w Toruniu, podczas turnieju Euro Ice
Hockey Challenge. W Sanoku grało nam się naprawdę nieźle.


Do Sanoka dojechałeś później niż wszyscy. Miałeś w związku z tym jakieś obawy?


Obawiałem się o swoje przygotowanie, ponieważ w Toruniu mieliśmy
mocne treningi. Nie czułem jednak zmęczenia. Z sił opadłem dopiero w
trzecim meczu, wygranym z Austrią 2:0, ale cieszę się z tego, że dużo
grałem. Można powiedzieć, że byłem trochę zaskoczony faktem, że nasza
piątka wychodziła na gry w przewadze i osłabieniach.


Gola nie zdobyłeś, ale były ku temu okazje.


W pierwszym meczu z Łotwą miałem dwie okazje do zdobycia bramki.
Jedną zaraz po drugiej, właśnie wtedy, gdy graliśmy w przewadze.
Dostałem podanie od Łukasza Batkiewicza zza bramki, ale nie trafiłem.
Chwilę później nasz obrońca strzelał z niebieskiej linii. Krążek odbił
się od Łotysza, przejąłem go i strzeliłem z półobrotu. Nie miałem czasu
na to, by przymierzyć. Gdybym strzelił wyżej to pewnie byłby gol,
ponieważ bramkarz leżał już na lodzie.


Potrzeba podejmowania szybkich decyzji charakteryzuje grę w kadrze. To zupełnie inna gra niż ta w polskiej lidze.

W kadrze trzeba się dostosować do odpowiedniej taktyki. Grając w
krajowych rozgrywkach można spróbować pokombinować. Jadąc z krążkiem
można go do kogoś podać. Grając w kadrze, przeciwko tak silnym rywalom,
gdy stoją oni na linii niebieskiej, trzeba krążek wrzucić do ich tercji
i później go gonić. W przeciwnym wypadku, po stracie, bardzo szybko
może paść bramka dla przeciwników. Ubytek sił w takiej grze jest
znacznie większy. Taka jest różnica. Jadąc do Sanoka zastanawiałem się,
czy sobie poradzimy, bo należy zaznaczyć, że nie mieliśmy najlepszego
składu. Obawiałem się, że rywale będą bili nas na głowę i zdobędą wiele
bramek. Nic takiego nie miało miejsca i z tego się cieszymy.


W czym więc tkwi przepis na wyrównaną grę z, jakby nie było, drużynami światowej Elity?


Stworzyliśmy reprezentację bez gwiazd. Z podstawowego składu było
raptem kilku zawodników. W takich meczach każdy się mobilizuje, daje z
siebie wszystko, by się pokazać. Zbliżają się mistrzostwa świata i
każdy chciałby na nich zagrać. Tworzona przez nas drużyna pokazała, że
bez braci Laszkiewiczów, Różańskiego czy Zapały potrafi osiągać niezłe
rezultaty. Pozostaje jednak obawa, co się stanie, gdy trener Rohacek
powoła wszystkich zawodników: Czerkawskiego, Płachtę, czy innych. Czy
to pomoże, czy raczej zaszkodzi? My patrzyliśmy na siebie. Każdy z nas
musiał coś wnieść do gry, a w Austrii ktoś może pomyśleć, że jeżeli
Czerkawski przyjedzie, to on wygra te mistrzostwa. Tak nie jest
niestety. Grać musi cała drużyna.


Myślisz, że swoimi występami w Sanoku zapewniłeś sobie
miejsce w kadrze na mistrzostwa świata. Czy za szybko jeszcze na to
pytanie?


Ciężko mi to stwierdzić. Nie wiem, czy czasem szkoleniowiec się na
mnie trochę nie obraził, po tym, gdy nie pojechałem do Norwegii i na
zgrupowanie w Miszkolcu. Wtedy byłem chory lub nie grałem ze względu na
kontuzję. Może pomyślał, że nie chcę jeździć na kadrę, albo że coś
kombinuję? Nie dostałem przecież powołania na zgrupowanie w Sanoku, nie
byłem też wśród rezerwowych i myślałem, że to koniec. Zadzwoniono
jednak do mnie i swoimi występami w turnieju udowodniłem chyba, że chcę
jeździć na kadrę. Może w końcu uda mi się znaleźć w którejś z formacji
na mistrzostwa świata?


A jak czujesz się fizycznie po sanockim turnieju i przed meczami play off z ComArch Cracovią?


Wiadomo, że po sześciu ostrych dniach treningów bądź meczów nie
można czuć się w pełni wypoczętym. Jestem przekonany jednak, że do
piątku wszystko będzie w najlepszym porządku i zagramy w Krakowie tak,
żeby rywalizacja nie skończyła się w najkrótszym terminie i aby w
Toruniu odbyły się dwa kolejne spotkania.

Rozmawiał Dariusz Łopatka (Nowości)

wstecz

Kontakt

Bannery