Treść strony SEZON 2008/ 2009

Trwa dobra passa TKH Nesta


Dobrą ligową dyspozycję toruńscy hokeiści postarają się potwierdzić meczem o Puchar Polski z Podhalem Nowy Targ.

Spotkanie odbędzie się we wtorek o 18.30 na Tor-Torze.

Cztery
zwycięstwa z rzędu - takiej passy torunianie jeszcze nie notowali w tym
sezonie. Dobrej oceny ich występów nie zmąci nawet fakt, że ostatni
pojedynek z KH Sanok rozstrzygnęli na swoją korzyść dopiero po rzutach
karnych. - Wiadomo, że chcieliśmy wygrać za trzy punkty i na pewno jest
niedosyt, że się nie udało - mówił Przemysław Bomastek, zdobywca
pierwszej bramki. - Mecz się nam nie układał od samego początku, był
szarpany, było za dużo kar. Pokazaliśmy, że toruńska krew to nie
maślanka. Powoli stajemy się specjalistami od końcówek i dogrywek -
nawiązał kapitan TKH do ostatnich meczów drużyny, które rozstrzygała w
ostatnich minutach.

Popularny "Bomi'' gra ze specjalnym stabilizatorem na barku, który ma zapobiec ponownej kontuzji.

Po przerwie przeznaczonej na potrzeby kadry ligowcy zaczynają odrabiać
zaległości, a do tego dochodzą mecze pucharowe. Dawka iście
piorunująca. - Zmęczenie trochę dało się we znaki, bo mieliśmy w nogach
trzecie spotkanie w ciągu pięciu dni - podkreślił Bartosz Dąbkowski,
strzelec drugiego gola. - Do tego dochodzą męczące podróże. Nie było
żadnego załamania po stracie trzeciego gola. Zawsze sobie mówimy, że
mecz trwa 60 minut i gramy do ostatniej syreny. To daje efekt, jak
choćby w Janowie, gdzie wygraliśmy strzelając gola 15 sekund przed
końcem. Podobnie było z Sanokiem, kiedy trafił Sami Salonen -
stwierdził obrońca TKH.

Fińskie roszady
Salonen,
podobnie jak Teemu Paakkarinnen i trener Jarmo Tolvanen, zaczynają
zdobywać zaufanie toruńskich kibiców. Salonen imponuje skutecznością,
Paakkarinen walecznością, a większość dotychczasowych posunięć
szkoleniowca przynosi efekt. W końcówce meczu z Sanokiem zestawił obu
swoich rodaków w pierwszej formacji i gra w ofensywie nabrała
rumieńców. Wycofanie bramkarza Michała Plaskiewicza też przyniosło
efekt, bo udało się doprowadzić do dogrywki. - Widać, że to są
zawodnicy z wyższej półki - uważa kapitan TKH. - Umieją się zastawić,
przytrzymać krążek i podać w odpowiednim momencie. Wiadomo, że potrzeba
nam zgrania, bo odbyliśmy na razie raptem kilka wspólnych treningów. Z
każdym kolejnym powinno być coraz lepiej - uważa Bomastek.

Szarotki czekają
Już we wtorek czeka torunian kolejny
sprawdzian. W meczu pucharowym podejmą Podhale. - Nie ma dla nas meczów
mniej i bardziej ważnych - twierdzi Dąbkowski. - Gramy o zwycięstwo w
każdym. Poza tym możemy się zgrywać jako zespół i szlifować taktykę.
Żaden trening, nawet najlepszy, nie zastąpi meczu - uważa obrońca TKH.

Przypomnijmy,
że TKH w I rundzie PP nie grało, ponieważ Naprzód Janów się wycofał.
Jeśli torunianom udałoby się przejść nowotarżan (rewanż zaplanowany
jest w Nowym Targu 2 grudnia), to awansują do turnieju finałowego,
który rozegrany zostanie pod koniec bieżącego roku.

Dariusz Knopik (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery