Treść strony SEZON 2022/ 2023

"Okiem Kibica" - Czas by w końcu przebić szklany sufit.

Przedsezonowe zapowiedzi o zbudowaniu silnej drużyny niestety nie stały się ciałem. Przez większość sezonu byliśmy tłem dla ligowych przeciwników. Po dobrym początku sezonu, przyszła seria 14 wstydliwych porażek z rzędu, przerwana dopiero w potyczkach z czerwoną latarnią ligi, Podhalem Nowy Targ. Marzenie o awansie do Pucharu Polski błyskawicznie uleciało, a na kryzys nie było ani pomysłu, ani pieniędzy. Na dodatek Klub, który świetnie radzi sobie z marketingiem, nie umiał zarządzać tym kryzysem w sferze informacyjnej. Trybuny świeciły pustkami, a z tego powodu także klubowa kasa. Dopiero od połowy stycznia drużyna zaczęła grać dobry hokej, ale nie na tyle by odzyskać tak bardzo nadszarpnięte zaufanie kibiców. Może to drobnostka, ale brakowało animacji w przerwie meczów, brakowało nagród MVP, po prostu było mdło…

Przed sezonem wiele obiecywaliśmy sobie po bramkarzu, który okazał się totalnym niewypałem. Nie wiedzieć czemu widzieli to wszyscy oprócz władz klubu, które przeciągały rozwiązanie kontraktu z Ervinsem Mustukovsem. Niestety, ale to dość powtarzalna sytuacja od kilku sezonów. Trzymamy na siłę zawodników marnej jakości i zamiast szybko reagować ktoś pozwala, by kiepską postawą jeden, czy drugi zawodnik zainfekował resztę drużyny. Przyjście na bramkę Markusa Ekholma poprawiło grę w szykach obronnych. Wszyscy powtarzali, że czują się pewniej. 
Ponieważ trzeba wystawić ocenę toruńskiej obronie, to zacznijmy od tego, że w zakończonym sezonie formacja te słabo wyglądała pod względem gabarytów, brakowało dwóch wielkich chłopów, co potrafią grać w hokeja. W zamian za to dostaliśmy jednego, Kanadyjczyka, które nie bardzo potrafił jeździć na łyżwach i którego zapamiętamy z bójki i z tego, że był pierwszym zawodnikiem w toruńskim hokeju, który dotarł do nas zza oceanu. Strata 155 bramek w sezonie zasadniczym, czyli blisko czterech na mecz mówi sama za siebie. Indywidualnie wyróżnię Adriana Jaworskiego, który był przez cały sezon bardzo stabilny, waleczny, pracowity. Na plus mimo czasem popełnianych błędów także Edmunds Augstkalns. Był dobrym duchem drużyny. W play-off natomiast duże wrażenie zrobił na mnie Oskar Bajwenko, reszta młodych też dobrze sobie radziła (Eryk Schafer i Oliwier Kurnicki to przyszłość toruńskiego hokeja!). Bardzo przeciętni byli Ahonen i Szecsi. Przygotowując się do nowego sezonu zdecydowanie jest co poprawiać w obronie.

W ataku było mimo wszystko całkiem nieźle. Gdy popatrzymy na całokształt to akcenty były dobrze rozłożone. Owszem była seria gdy zacięły się karabiny części zawodników, wtedy grę jednak ciągnął Ilya Korenczuk. To dobry zawodnik, ale czasem grający zbyt długo krążkiem, a play-off zobaczyłem, że gra dopiero w 3 meczu. Ogólnie dobry sezon braci Kalinowskich, na plus Niki Koskinen i Nikolai Syty, który wyrasta na lidera drużyny i ulubieńca toruńskiej publiczności. Ciężka praca zaowocowała też dobrą grą Michała Zająca.
Problemem toruńskiej drużyny przez większość sezonu była krótka ławka, co powodowało, że brakowało rywalizacji o skład, dopiero przyjście Jakuba Prokurata sprawiło, że trzeba było mocniej powalczyć o miejsce w ataku.
Na końcu jeszcze ocena trenera… trudno ocenić mi warsztat Teemu Elomo, natomiast niezaprzeczalnie był współautorem mega długiej serii przegranych, których nie potrafił wytłumaczyć, ani zareagować. Drużyna nie miała też jakiego charakterystycznego stylu, albo atutów, które wyszłyby spod ręki trenera.  Niezaprzeczalnie nie zbliżył się do osiągnięć poprzednika, a to co najbardziej irytowało to nadmierny spokój, gdy nie szło. O taki trener… Czy dalej powinien pracować w toruńskim klubie? Pewnie będą się nad tym zastanawiać.

Jaki to był sezon, raczej taki do zapomnienia. Za mało było powodów do radości i dumy. Play-offy przegrane, dobrze, że po walce. Drużyna mogła zejść z lodu z podniesionym czołem. Teraz w Klubie czas wzmożonej pracy. Kręgosłup drużyny nie powinien być naruszony, nie powinno się już nigdy zdarzyć tak, żeby wymienić pół składu. Korekta, owszem, ale korekta to pięciu, a nie 12 zawodników. Jak zawsze trzymam kciuki za Klub, kolejny play-off przypadnie na rok 2024, czyli na rok, w którym „narodził” się toruński hokej. Czas by w końcu przebić szklany sufit! 

  • autor: Krzysztof Strzelecki, data: 2023-03-05

wstecz

Kontakt

Bannery