Treść strony SEZON 2021/ 2022

Szkolą, czy nie szkolą? Okiem kibica – rodzica…

Właśnie ogłoszono, że licząc od sezonu 2022/23 każda z drużyn będzie musiała mieć w składzie minimum sześciu Polaków, w kolejnym ośmiu, a od sezonu 2024/2025 dziesięciu. Ponadto kluby, które nie będą posiadały dwóch młodzieżowców w polu, będą mogły wpisać do meczowego składu nie 20, ale tylko 18 zawodników. PZHL zaproponował nam zatem ewolucje, a nie rewolucje. Może to i dobrze, bo pozwoli to „na spokojne” wprowadzanie do ligowej rzeczywistości młodzieży. Taka decyzja powinna wymusić na klubowych działaczach zmianę myślenia w kontekście budowania drużyny i systemu szkoleniowego. Zapewne w trzy lata trudno nadrobić będzie zaległości, ale jest to dobra motywacja by niektóre kwestie zbudować na nowo.

Jako tata chłopca, który rozpoczął niedawno swoją hokejową przygodę chciałbym się podzielić pewnymi spostrzeżeniami wynikającymi z własnych obserwacji, ale też z rozmów z hokejowymi działaczami, trenerami i byłymi lub obecnymi zawodnikami.
W toczącej się od dawna dyskusji o lidze open ze strony kibiców bardzo często padają m.in. argumenty o braku odpowiednio przygotowanych trenerów, braku systemu szkolenia, braku motywacji dzieci i młodzieży do pracy.  Jak to zatem jest?
Obserwując od dłuższego czasu przebieg treningów naszych Sokołów i porównując to z treningami, z lepszej hokejowej rzeczywistości (Rosja, Szwecja, Kanada itd.), które podglądam na youtubie mam poczucie, że te nasze nie odbiegają w sposób szczególny. Może są robione w trochę wolniejszym tempie, może nie jest w nich wykorzystywany najnowocześniejszy sprzęt (bo wiadomo, że jest raczej biednie, choć w Nowym Targu otwarto właśnie bardzo nowoczesne centrum szkoleniowe), to jednak nie jest źle.
Ćwiczenia są ciekawe, zróżnicowane, na lodzie jest kilku trenerów na raz, którzy mogą przyjrzeć się poszczególnym dzieciakom. Liczba jednostek treningowych jest także wystarczająca i odpowiada standardom światowym, 6-latki mają 3 treningi w tygodniu. To wystarczy by iść do przodu.
Dlaczego jest zatem tak źle, skoro jest tak dobrze? Dlaczego nasi juniorzy na arenie międzynarodowej odstają od swoich rówieśników? Spróbujmy pokusić się tu o pewną diagnozę.
Po pierwsze nie popisuje się PZHL, bo wiemy doskonale, że nie ma żadnego systemu szkoleniowego - zarówno w zakresie hokejowej edukacji dzieci, jak i samych trenerów. Kiedyś był podobno jakiś podręcznik (2002 r.), ale delikatnie mówiąc pozostał w innej erze szkoleniowej. Trenerzy są zatem zdani sami na siebie i mam tu dużą pewność, że większość z nich podgląda dobre hokejowe wzorce, adoptuje je do naszych warunków. Część z nich korzysta w trakcie sezonu z tego, co nauczy się podczas udziału w hokejowych obozach, które często prowadzone są z udziałem obcokrajowców.
Niestety, że jest pewnego rodzaju problem wiemy. W dużej mierze wynika on z braku hokejowego narybku. Musimy spojrzeć tu niestety przez pryzmat piłki nożnej.
W Toruniu i okolicach działa kilkanaście szkółek piłkarskich, w których trenuje około 1000 dzieciaków.  W poszczególnych rocznikach w największych szkółkach mamy kilka grup. Ilu dzieciaków trenuje we wszystkich grupach wiekowych w Sokołach? Około 180. Trenerzy nie mają szansy stworzyć drużyny złożonej z jednego rocznika i zdarza się, że w jednej  grają dzieci aż z trzech roczników.
To ogromna wada, ale na nią niewielki wpływ mają sami trenerzy. Gdyby dzieci w jednej grupie było pięćdziesiąt siłą rzeczy musiałby być bardziej zaangażowane w trening, a rywalizacja przyczyniałby się do ich rozwoju. Dzieci nie będą garnęły się do gry w hokeja na lodzie jeśli reprezentacja gra słabo, a na lokalnym lodowisku brakuje hokejowych idoli, albo są…, a za kilka miesięcy ich nie ma… Mamy zatem do czynienia z błędnym kołem, z którego nie ma co ukrywać trudno wyjść.
W mojej ocenie naszym lokalnym problemem jest mała ilość drużyn po „sąsiedzku” i mała liczba gier sparingowych realizowanych już od najmłodszych roczników.
Z tego, co udało mi się ustalić na Śląsku liga minihokeja gra bardzo często. U nas najmłodsi mają możliwość zweryfikowania swoich umiejętności na tle przeciwników znacznie rzadziej. Bez rywalizacji trudno o 100% motywacji. Mój 7-letni syn gra równolegle w piłkę nożną i od roku liczba turniejów, czy gier sparingowych jest ogromna. Postęp widać gołym okiem nie tylko u niego.
Kłania się zatem kilka czynników: współpraca między klubami i pieniądze…
W piłce za te sparingi płacimy.
W hokeju miesięczna składka pokrywa wszystko poza sprzętem, który w hokeju jest, jak wiemy bardzo drogi. Choć i tu kluby zapewniają czasem sprzęt. Gdzie jeszcze szukać remedium na dzisiejsze troski? Na pewno w promocji hokeja na poziomie lokalnym (na centrale tu trudno liczyć). Promocja ta może być realizowana poprzez lekcje dla szkół, czy tworzenie klas hokejowych.
Moim zdaniem trenerzy powinni być wysyłani przez PZHL na wizyty studyjne do różnych krajów.
Tu warto podpatrywać np. model szwajcarski i Zurych Lions, który tworzył m.in. jedyny Polak w galerii sław IIHF Henryk Gruth. Warto dodać, że w wielu  krajach w grupach naborowych największy akcent kładzie się na jazdę na łyżwach i przez dwa-trzy lata prawie nic innego się nie robi. Tu z pomocą przychodzi słowo „cierpliwość” i konieczny jest co najmniej balans.

Reasumując trudno się zgodzić z częstymi stwierdzeniami, że brakuje w Polsce hokejowych talentów. Dobrym przykładem jest tu Jastrzębie. W tej chwili w Toruniu mamy wielu utalentowanych zawodników i warto wykorzystać ich potencjał. Nie przez przypadek dość regularnie walczymy w Mistrzostwach Polski Juniorów, czy Młodzików o najwyższe cele. Także zmiana na stanowisku trenerskim w KH Toruń daje na pewno motywacje do pracy dzisiejszym nastolatkom, bowiem trener Jussi Tupamaki wyznaje inną filozofię budowania drużyny, a i zarząd zmienił przynajmniej według zapowiedzi koncepcję budowania drużyny. Cieszę się, że odeszliśmy od filozofii budowania drużyny na tu i teraz. Liczę, że nowa energia przyniesie wszystkim korzyści, że seniorzy zajrzą częściej na trening dzieci, trenerzy dalej będą podnosić swój warsztat, a rodzice motywować dzieci do hokejowej pracy.
Być może czasem potrzeba jakiegoś systemu zachęt, warto tu spoglądać mimo wszystko na piłkę…, bo jest tam trochę fajnych rzeczy, które warto naśladować : zawodnik miesiąca, w nagrodę trening ze starszymi etc.

  • autor: Krzysztof Strzelecki, data: 2021-06-19

wstecz

Kontakt

Bannery