Treść strony wrzesień_2004

Waha Show !!!


 


„Szlagier kolejki”, tak można nazwać dzisiejsze spotkanie „Krzyżaków” z „Góralami”, z resztą mecze obu drużyn w minionym sezonie wzbudzały największe emocje, wynik pomimo różnic w poziomie gry, był zawsze sprawą otwartą......


 


Nareszcie się obudził.....


 


Wszyscy czekali na przebudzenie Tomasza Wawrzkiewicza, każdy zdawał sobie sprawę, że popularny „Waha” potrafi sam wygrać mecz, jednak do tej pory spisywał się poniżej oczekiwań. Na szczęście w spotkaniu z „szarotkami” pokazał, na co go stać, ratując toruński zespół w kilku sytuacjach......


 


Początek według „planu”......


 


Początek meczu nie zapowiadał, jak się później okazało ciekawego i emocjonującego widowiska. Gra była „rwana”, a składne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki, na dodatek w piątej minucie „Stalowe Pierniki” straciły bramkę i zaczęła się „nerwówka”. Taki obraz gry utrzymał się do dziesiątej minuty, później było już tylko lepiej. Sygnał do „pobudki” dał Martin Voznik popisując się indywidualną akcją, jednak tym razem wynik nie uległ zmianie. Na szczęście pięć minut później, Voznik umieścił swoje nazwisko w protokole i odżyła wiara w zwycięstwo. „Krzyżacy” poszli za ciosem i po regulaminowych dwudziestu minutach na tablicy widniał wynik 2:1. Strzelcem bramki został Laszkiewicz, który zmienił tor lotu krążka po strzale „Frachy”.


 


Piękny rajd „Procha”....


 


Druga część spotkania rozpoczęła się od ataków gospodarzy. Ataków w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż nie skończyło się na akcjach i strzałach na bramkę, otóż swoje umiejętności bokserskie zademonstrowali Łukasz Sokół oraz Dawid Słowakiewicz. Pojedynek rozgrzał publiczność zgromadzoną na Tor-Torze, jednak „szał” nastąpił po solowej akcji Proszkiewicza, który podwyższył wynik spotkania na 3:1. Warto podkreślić przepiękną akcje „Procha”, który minął obrońców „szarotek” niczym tyczki, położył bramkarza i na końcu przeniósł krążek nad Batkiewiczem, jednocześnie umieszczając go w siatce. Aktualny wówczas rezultat, odpowiadał gospodarzom, więc nastąpiła zmiana taktyki. „Stalowe Pierniki” pozwalali gościom na ataki, jednocześnie czekając na możliwość przeprowadzenia kontrataku. Niestety nie udało się, hokeiści z grodu Kopernika nie strzelili, lecz stracili dwie bramki. Autorami „trafień” zostali Biela oraz Łyszczarczyk i mecz zaczął się od początku. Wydawało się, że wynik do końca II tercji nie ulegnie zmianie, nic bardziej mylnego. Robert Suchomski udowodnił wszystkim niedowiarkom, że nie zapomniał jak się gra, zdobywając czwartą bramkę dla gospodarzy. Niestety w końcowych minutach Robert Fraszko został „wykluczony” z gry, za bójkę z Wilczkiem i tak zaczęły się problemy trenera TKH z obroną....


 


Było blisko.....


 


Taktyka na ostatnią tercję, przewidywała grę z kontrataków. Dlaczego ? otóż wynik był odpowiedni, a Jarosław Morawiecki miał do dyspozycji 3 pary obrońców, przy czym Karol Piotrowski nie był w najlepszej dyspozycji. „Obrona Częstochowy” trwała do 55 minuty spotkania, w owej minucie Jarosław Dołęga popełnia błąd w obronie, co skrzętnie wykorzystuje Sebastian Biela. Szansę na zdobycie piątej bramki miał jeszcze Sławomir Kiedeiwcz, jednak krążek trafił w słupek. Mecz zakończył się remisem a dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu.


 


Podsumowanie.....


 


Nasi hokeiści zagrali dobrze, jednak nie bardzo dobrze. Nadal trzeba poprawić grę w przewadze oraz wyeliminować błędy w obronie. Martwi słaba gra „zielonej piątki”, lecz miejmy nadzieję, że z czasem dotknie ich „przebudzenie”.......


V@LDI

wstecz

Kontakt

Bannery