Treść strony październik_2004
NARESZCIE !!!!!
Zła passa w końcu została przełamana, pojedynek „Stalowych Pierników” z Unią Oświęcim zakończył się porażką Mistrza Polski. Wynik ten można nazwać „małą” sensacją, patrząc przez pryzmat doświadczeń z historii......
Coś pięknego.....
Błędy ? hokeiści z grodu Kopernika zapomnieli o tym terminie w dzisiejszym meczu, to był zupełnie inny zespół. Podopieczni trenera Morawieckiego, konsekwentnie realizowali założenia taktyczne, narzucając przeciwnikowi swój styl gry. Nawet najstarsi Kibice przecierali oczy ze zdumienia, widząc „Naszych” na lodzie, euforia po ostatnim gwizdku była ogromna. Licznie zgromadzona publiczność (około 4500) w hali Tor-Tor’u, gromkimi brawami oraz głośnym okrzykiem „DZIĘKUJEMY” podziękowała swoim hokeistom nie tylko za walkę, lecz także za wynik.....
Lepszego początku nie można sobie wyobrazić....
Początek meczu i od razu zdziwienie na trybunach, otóż na środek lodowiska, do tzw. „rutyniarzy” z Unii wyjechała III formacja TKH. Pomyłka ? absolutnie nie, jak wiadomo zespół aktualnego Mistrza Polski, „ciągnie” pierwsza „piątka” w składzie Klisiak-Stebnicki-Puzio oraz Piekarski wraz z Zamojskim na obronie, więc trzeba wyłączyć ich z gry. Prawdopodobnie, takie zadanie otrzymali zawodnicy III formacji TKH, jednak na tym się nie skończyło, „Krzyżacy” grali na cztery piątki, co w meczach z silniejszymi rywalami nie zdarzało się zbyt często, ale wróćmy do meczu. 3 minuta i „szał na trybunach” Daniel Laszkiewicz wykorzystuje zamieszanie podbramkowe, jednocześnie umieszczając krążek w siatce „Jawy”. Bramka o tyle cenniejsza, gdyż otworzyła wynik meczu, a przypomnijmy, że w tym sezonie, w meczach „o stawkę”, hokeiści z grodu Kopernika zazwyczaj gonili wynik. Na szczęście „Stalowe Pierniki” nie spoczęły na laurach, po jednym trafieniu, cały czas nękając obronę Unii. Kolejna bramka wisiała na włosku, jednak nie udało się przechytrzyć Jaworskiego. Pierwsza odsłona zakończyła się jedno-bramkowym prowadzeniem gospodarzy.
Szok to mało powiedziane....
Pierwsza tercja była piękna, ale druga....przeszła najśmielsze oczekiwania Kibiców, chyba nikt nie spodziewał się takiego wyniku....ale po kolei. Początek drugiej odsłony wyrównany, z lekką przewagą gości, którzy koniecznie chcieli zmienić rezultat meczu. „Krzyżacy” grają uważnie i co ważniejsza, konsekwentnie w obronie, raz po raz wykorzystując okazje do nękania rywali. Ataki przyniosły skutek w 25 minucie, wtedy też II atak wymanewrował defensywę „biało – niebieskich”, a Dołęga dopełnił formalność. Nie minęło 5 minut, a trybuny po raz kolejny szalały z radości, tym razem Myszka, umieszcza kropkę nad „i”, obie bramki zostały zdobyte w niemal identyczny sposób. Szybka gra krążkiem, „zakręcenie” rywalem, podanie do zawodnika stojącego dosłownie przed „Jawą” i GOOOL. Trudno w to uwierzyć, ale na tym się nie skończyło....Tomasz Proszkiewicz w 30 minucie zdobywa czwartą bramkę....ale jak to wpadło ?? Chyba tylko Jaworski wie....Niegroźny strzał z backhand’u, wszyscy spodziewali się obrony, a tu czerwone światełko widniało nad bramką gości. Radość Kibiców, jak i samych zawodników nie znała granic. Trener Sidorenko od razu zmienił „Jawe”, wystawiając Witka do gry. Do końca tercji, na lodowisku panowała Unia, Waha uwijał się jak w ukropie, demonstrując nieprzeciętne umiejętności, lecz raz musiał uznać wyższość przyjezdnych. Sytuacja miała miejsce w 33 minucie, kiedy to po koronkowej akcji „rutyniarzy”, Marek Stebnicki uciszył na chwilę toruńską publiczność. Kilka minut później mógł paść kolejny gol dla oświęcimian, lecz dwukrotnie nie potrafili umieścić „gumy” w pustej bramce. Wynikiem 4:1 zakończyła się druga część spotkania....
Trzymanie wyniku....
Destrukcja, destrukcja i jeszcze raz destrukcja, oto taktyka na III tercję. Taktyka, która przyniosła zamierzony efekt, goście nie potrafili sobie poradzić z presingiem już w tercji obronnej. „Stalowe Pierniki” szybko rozbijali ataki przyjezdnych, zyskując jakże cenny czas.
Wynik „dowieziony” !!!! tak pokrótce można skwintować całą odsłonę meczu.
Podsumowując....
Radość sięgająca granic, totalne zdziwienie - takie były po meczowe odczucia, w końcu WYGRALIŚMY Z UNIĄ !!!!! szok to mało powiedziane, na dodatek styl wygranej.....po prostu brak mi słów.....na lodzie istniała tylko jedna drużyna --- TKH. W kolejce do Gratulacji powinni stać zarówno zawodnicy, jaki i trener. Jarosław Morawiecki przechytrzył wszystkich, zawodnicy na reszcie grali z głową – coś pięknego.....
DZIĘKUJEMY DZIĘKUJEMY i jeszcze raz DZIĘKUJEMY – takie mecze aż chce się oglądać.