Treść strony SEZON 2006/ 2007
To była ostania niedziela w sezonie
Zawodnicy Toruńskiego Klubu Hokejowego zakończyli sezon. Z szumnych zapowiedzi nie zostało nic. Zajęli „tylko” szóste miejsce.
Karel Horny (zielona koszulka) pomimo tak trudnej sytuacji zdołał jeszcze pokonać Michała Plaskiewicza
Niedzielny
mecz rozpoczął się najgorzej jak tylko mógł. Już w pierwszej akcji
sosnowiczanie objęli prowadzenie. Podanie zza bramki, najlepszego tego
dnia na lodowisku „Tor-Tor” Karela Hornego, wykorzystał starszy z braci
Kozłowskich, Marcin. Była to 34 sek. meczu.
Tak jak za pierwszym razem
- Cóż ja mogę powiedzieć o takim spotkaniu? - zastanawiał się
Jarosław Morawiecki, szkoleniowiec Zagłębia Sosnowiec. - Mecz niewiele
różnił się od poprzedniego, rozegranego na naszym lodowisku. Znów gra
była wiosenna.
Jedyne, na co było stać torunian, to doprowadzenie do remisu. W 10.
minucie po długim i dokładnym podaniu z własnej tercji Martina Ambruza,
w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Arkadiusz
Marmurowicz. Okazję wykorzystał. Krążek po odbiciu od słupka wpadł do
siatki bramki strzeżonej przez Tomasza Jaworskiego. Kolejne gole
strzelali już tylko rywale.
Trzy minuty później drużyna prowadzona przez Jarosława Morawieckiego
i Krzysztofa Podsiadłę po raz drugi objęła prowadzenie. Tym razem
Horny, pilnowany przez dwóch graczy, zdołał wcisnąć krążek do
toruńskiej siatki. Później trwało „ostrzeliwanie” Michała Plaskiewicza,
bramkarza gospodarzy, który zastąpił Tomasza Wawrzkiewicza (w niedzielę
nie zagrali także: Kłys, Fraszko i Vercik).
Uderzenia
Pavla Urbana z okolic niebieskiej linii były zatrzymywane przez
toruńskiego wychowanka. Plaskiewicz okazał się lepszy również w
sytuacji sam na sam z Teddym da Costą.
Dobra passa trwała do 48. min. Przez kolejne 183 sekundy napastnicy
Zagłębia wykorzystali bezlitośnie okazje strzeleckie. Trzecie trafienie
zapisał na swoje konto Tomasz Kozłowski. Chwilę później Tobiasz Bernat
trafił do pustej siatki. Pustej, ponieważ Plaskiewcz próbował zatrzymać
krążek, toczący się wzdłuż bandy, tuż za swoją bramką, jednak „guma”
odbiła się od nierówności i wypadła na środek tercji, gdzie czekał już
Bernat.
Za rok będzie lepiej?
Dzieła dokończył Mariusz Puzio, ustalając wynik na 5:1 dla sosnowiczan.
Na kolejne ligowe emocje toruńscy kibice poczekać muszą pół roku.
Dopiero wówczas rozpocznie się kolejny sezon w PLH. Czy będzie to sezon
zmian?
Dariusz Łopatka (Nowości)