Treść strony październik_2005

Remis z mistrzami Polski

Nadal brakuje skuteczności. Okazji na wygraną było wiele. Punkt zdobyty na własnym lodzie w pojedynku z mistrzami Polski powinien cieszyć, lecz niedosyt pozostał.

Torunianie przystąpili do meczu z GKS-em Tychy w najsilniejszym zestawieniu. Po udanych pojedynkach z Podhalem i Stoczniowcem gracze TKH podeszli do tego meczu z wielkim animuszem i wolą zwycięstwa. Z kolei podopieczni Wojciecha Matczaka po falstarcie w pierwszej rundzie wracają do mistrzowskiej formy. Mecz zapowiadał się więc interesująco.

Mniej ciekawie
Pierwsza tercja nie potwierdziła tych przypuszczeń, tempo meczu nie podrywało z siedzeń licznie zgromadzonej publiczności. Pierwsi zaatakowali podopieczni Jarosława Morawieckiego, Milan Furo i Sławomir Kiedewicz stawali przed szansą pokonania tyskiego bramkarza Arkadiusza Sobeckiego. Pomimo początkowej przewagi pierwszego gola zdobyli przyjezdni. Strzelcem gola był jeden z najlepszych napastników poprzedniego sezonu - Artur Ślusarczyk. Kontratak trzeciego napadu, skrzydłowy Paweł Sinka przechwycił gumę w swojej tercji. Michał Belica wraz ze Ślusarczykiem urwali się obrońcom, podanie ze skrzydła od Belicy krążek wpada w krótki róg odsłoniętej bramki. Goście mając przewagę jednego gola grają racjonalnie, ograniczają się do kontr. W tej tercji gospodarze nie doprowadzili już do remisu, chociaż sytuacji było kilka. Dogodnych okazji nie wykorzystali Robert Suchomski, Aleksander Myszka i Milan Furo.

Zupełnie inny mecz
Druga odsłona zmieniła zupełnie oblicze pojedynku, mecz stał się szybszy i bardziej widowiskowy. Torunianie mocno zmotywowani wyraźnie przeważali. Momentami na bramkę Sobeckiego padało blisko 5 strzałów w odstępie kilku sekund. Dobre zmiany dawała piątka z Karolem Piotrowskim i Kiedewiczem. Wszystko wskazywało na to, że bramka na remis jest tylko kwestią czasu. Wyrównanie pada w 29 minucie. Wznowienie wygrywa Robert Suchomski na niebieskiej linii czekał już kapitan torunian Robert Fraszko, który fantastycznym strzałem pokonał nieźle broniącego Arkadiusza Sobeckiego. Krążek przeleciał pomiędzy nogami jednego z obrońców i trafił w okienko bramki tuż nad prawym ramieniem bramkarza.
Gospodarze poczuli swoją szansę, pressing który zastosowali przyniósł powodzenie. Częste ataki dezorientowały obrońców z Tychów. Dwukrotnie przed wybornymi okazjami stawał Vadim Romanovskis, lecz w tym momentach dobrze spisywał się tyski bramkarz. Pojedynek wyrównał się w końcówce tej odsłony, do głosu coraz częściej dochodzili napastnicy gości. Adrian Parzyszek, Adam Bagiński i koledzy zmuszali Tomasza Wawrzkiewicza do wielu interwencji. Toruński golkiper potwierdził jednak swoją postawą, że wraca do wysokiej formy z poprzedniego sezonu. Remis po dwóch tercjach.

Remis do końca
Styl gry drużyn w ostatnich 20 minutach nie zmienił się. Szybkie akcje i dużo strzałów. Podopieczni Jarosława Morawieckiego posiadali przewagę lecz z jej udokumentowaniem było już gorzej. Ponowne prowadzenie obieli goście. W 42 minucie na listę strzelców wpisał się po raz drugi Ślusarczyk. Tychowianie grający w przewadze ustawili zamek, nie upilnowany 28-mio letni napastnik reprezentacji Polski dopełnił formalności po podaniu Sinki. Torunianie znów musieli gonić rywali, tym razem publiczność nie musiała czekać tak długo na wyrównanie. Dwie minuty później gola strzela Sławomir Kiedewicz. Bramka była zasługą również Milana Furo, który wymanewrował obrońców i idealnie podał krążek zza bramki wprost na kij doświadczonego torunianina.  
"Stalowe Pierniki" za wszelką cenę chciały uszczęśliwić publiczność zgromadzoną na "Tor-torze". Komplet punktów był w zasięgu ręki. Milan Furo, który trzykrotnie próbował przechytrzyć Sobeckiego lecz ta sztuka nie powiodła się ani jemu, ani innym zawodnikom z zespołu TKH. W dogrywce również nie wyłoniono zwycięscy.


Podział punktów
Mecz po 65 minutach zakończył się remisem, oba zespoły zdobyły po punkcie. Wynik na pewno korzystniejszy dla drużyny z Tychów. Gole padły z ewidentnych błędów obrońców. TKH po raz kolejny dominował w większej części spotkania, jednak stracił punkty. Znowu zawiodła skuteczność, zabrakło klarownych sytuacji strzeleckich w momentach liczebnej przewagi. Warto dodać, że po raz pierwszy przed toruńską publicznością pokazali się obrońca Piotr Koseda i napastnik Arkadiusz Marmurowicz. Gwiazdą spotkania bez wątpienia był Artur Ślusarczyk strzelec dwóch goli dla GKS-u.


TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń - GKS Tychy 2:2 (0:1, 1:0, 1:1, 0:0)
0:1 Ślusarczyk (Belica, Sinka)  9'  5/5
1:1 Fraszko (Suchomski)  29' 5/5
1:2 Ślusarczyk (Sinka)  42' 5/4
2:2 Kiedewicz (Furo)  44'  4/4

Kary:
TKH TKE - 10'
GKS - 10'

Sędziowali:
Główny - G. Porzycki
Liniowi - J. Ryniak, K. Czech

TKH Toruń:
T. Wawrzkiewicz - Ł. Sokół, P. Cinalski, P. Bomastek, T. Proszkiewicz, J. Dołęga - M. Bukna, P. Koseda, W. Romanowskis, S. Kiedewicz, M. Furo - B. Dąbkowski, R. Fraszko, A. Myszka, R. Suchomski, D, Laszkiewicz - K. Piotrowski, P, Korczak, T. Nikiel, J. Dzięgiel, A. Marmurowicz

GKS Tychy:
A. Sobecki - S. Gonera, A. Gwiżdż, B. Matczak, A. Parzyszek, A. Bagiński - J. Kuc, K. Śmiełowski, B. Gawlina, M. Bober, M. Woźnica - K. Majkowski, R. Cychowski, A. Ślusarczyk, M. Belica, P. Sinka - M. Justka, T. Skoś, R. Kotlarik
   

  • autor: Dariusz Łopatka
Fot. Jacek Smarz (Nowości). Zdjęcia są chronione prawami autorskimi.

wstecz

Kontakt

Bannery