Treść strony maj_2006

Czas na zmiany

Rozmowa z TOMASZEM WAWRZKIEWICZEM, bramkarzem TKH ThyssenKrupp Energostal i reprezentacji Polski

Na MŚ Dywizji 1 w Tallinie byłeś rezerwowym bramkarzem. Wyszedłeś na 51 minut ostatniego meczu z Austrią. Jak oceniasz występ biało-czerwonych w Estonii?- Na pewno był to turniej niespełnionych nadziei. Przed mistrzostwami wydawało się, że będziemy walczyć o awans tylko z Austrią, z którą graliśmy na zakończenie imprezy. Stało się inaczej, po drodze było potknięcie z Litwą, która okazała się "czarnym koniem" turnieju, nawet Austriakom napędziła strachu. W decydującym meczu z Austrią nie byliśmy na straconej pozycji. Okazało się, że drużyna, która regularnie gra w hokejowej elicie była na wyciągnięcie ręki. O porażce zadecydował fatalny początek, po 8. minutach przegrywaliśmy 1:3, potem jednak zdobyliśmy kontaktowego gola i mieliśmy wiele sytuacji podbramkowych.

- Fatalna skuteczność przesądziła o naszym niepowodzeniu?
- Zgadzam się z tym. Wystarczy spojrzeć na statystyki strzałów w meczu z Litwą, czy nawet z Austrią. To była nasza pięta Achillesowa, a w hokeju wygrywa ten, kto strzeli o jedną bramkę więcej.

- Jak się czuje bramkarz, który cały turniej ogląda z boksu, a w ostatnim, decydującym o awansie meczu po 9. minutach wchodzi do gry?
- Pełna mobilizacja. Byłem nierozgrzany, od rozgrzewki minęło dobre pół godziny, mięśnie już stężały, ale w takim momencie o tym się nie myśli. Wyjechałem na lód po to, by wesprzeć kolegów i walczyć o awans. Bo takie szanse były.

- Turniej w Estonii może się okazać początkiem zmian w polskim hokeju. To chyba już ostatnie mistrzostwa z Mariuszem Czerkawskim w składzie, który chce wziąć się za pracę w PZHL. Krzysztof Oliwa sam sobie robi miejsce w reprezentacyjnym boksie i poza nim. Przychodzi nowe?
- Wydaje mi się, że tak. Wszyscy zdają sobie sprawę, że tak dłużej być nie może, że potrzebujemy nowego impulsu do pracy. Pierwszym tego symptomem jest obecność Krzysztofa Oliwy, który jeszcze jako osoba nieoficjalna, ale wspierał drużynę, mobilizował nas, prowadził konferencje prasowe. Ale w jakim kierunku to pójdzie, tego nie wiadomo i na pewno nie od nas zawodników zależy. Ja też czekam na rozwój wypadków.

- Podczas ceremonii zamknięcia mistrzostw skandal wywołał bramkarz Rafał Radziszewski, który pijany "bił pokłony" przed golkiperem austriackim, a potem schował pod bluzę paterę z medalami. PZHL postanowił go zawiesić. Czy tak rzeczywiście było?
- Nie chcę komentować tej sytuacji.

- Na koniec pytanie z toruńskiego "podwórka". Będziesz grał w TKH w sezonie 2006/07?
- Jestem po rozmowach z prezesem TKH i mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z jej przebiegu. Co prawda kontraktu jeszcze nie podpisałem, ale wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będę stał w bramce TKH.

Rozmawiał MARCIN DROGORÓB
źródło : www.pomorska.pl

wstecz

Kontakt

Bannery