Treść strony marzec_2007


Furo wrócił się rozliczyć

Toruńscy hokeiści wykorzystują kilkunastodniową przerwę na przygotowanie się do meczów z Zagłębiem Sosnowiec. W zajęciach biorą już udział obcokrajowcy, którzy na początku tygodnia dostali kilka dni wolnego.

Treningi prowadzone przez nowego szkoleniowca TKH Andrzeja Masewicza odbywają się dwuetapowo. W pierwszej części zawodnicy przez godzinę i piętnaście minut ćwiczą na lodzie. Później przebierają się w dresy i w korytarzu między szatniami podnoszą ciężary. - To nie jest typowo siłowy trening. Dwie serie po 15 powtórzeń po to, aby pobudzić zastałe mięśnie. We wtorek odbędą się już tylko zajęcia na lodzie oraz odnowa i tak do meczu. Jeżeli zawodnicy będą się dobrze rozciągać, bo zaraz po ćwiczeniach ze sztangami mamy pięć minut truchtu i trochę rozciągania to nie powinno być żadnych zakwasów - twierdzi Masewicz.

Zgodnie z zapowiedziami na piątkowych zajęciach pojawili się Martin Ambruz i Rudolf Verczik. Obaj po ostatnim spotkaniu z Unią w Oświęcimiu otrzymali czterodniowy urlop i pojechali do własnych domów - odpowiednio do Zlina i Bratysławy. - Trochę stęskniłem się za bliskimi, więc fajnie było znowu ich zobaczyć. Te kilka dni wolnego pozwoliło nam nieco wypocząć i złapać oddech przed kolejnymi meczami - przyznaje Ambruz.

Czech i mający za sobą krótką przygodę za oceanem Verczik, trafili do TKH po pierwszej fazie rozgrywek, kiedy liga podzieliła się na dwie grupy. Ich obecność w składzie znacznie wzmocniła siłę rażenia zespołu, który jednak w ostatecznym rozrachunku nie zdołał wywalczyć awansu do półfinału mistrzostw Polski. Mimo tego niepowodzenia działacze pozytywnie ocenili przydatność obu do drużyny.

- Rozmawialiśmy z zarządem odnośnie występów w Toruniu w przyszłym sezonie. Padł pomysł, żebyśmy zostali. Wszystko jednak zależy od tego czy działacze porozumieją się z naszymi menedżerami - wyjaśnia Verczik.

Jego słowa potwierdza Ambruz. - Wszystko zależy od tego, jakie zaoferują nam warunki - mówi czeski napastnik.

Do Torunia wrócił również Milan Furo, który jednak nie mógł wyjść z zespołem na taflę. W poniedziałek Słowak został przez działaczy zwolniony z umowy. - O tym, że rozwiązano ze mną kontrakt dowiedziałem się następnego dnia. Dostałem telefon z informacją, że zarząd podjął tę decyzję jednogłośnie. Przyjechałem się jeszcze rozliczyć i pożegnać z chłopakami. Nie wiem, gdzie będę występował od września, ale już nie mogę się już doczekać - zaciera ręce.

Paweł Kumiszcze (Gazeta Pomorska)

wstecz

Kontakt

Bannery